"Niech staną zegary, zamilkną telefony. Dajcie psu kość, niech nie szczeka, niech śpi najedzony. Niech milczą fortepiany i w miękkiej werbli ciszy wynieście trumnę. Niech przyjdą żałobnicy. Niech głośno łkając samolot pod chmury się wzbije i kreśli na niebie napis "On nie żyje". Włóżcie czarne wstążki na białe szyje gołębi ulicznych. Policjanci na skrzyżowaniach niech noszą czarne rękawiczki. W nim miałem moją północ, południe, mój zachód i wschód, niedzielny odpoczynek i codzienny trud, jasność dnia i mrok nocy, moje słowa i śpiew. Miłość myślałem będzie trwała wiecznie, myliłem się. Nie potrzeba już gwiazd, zgaście wszystkie do końca Zdejmijcie z nieba księżyc i rozmontujcie słońce. Wylejcie z morza wodę, odbierzcie drzewom cień. Teraz już nigdy na nic nie przydadzą się."
I hope again what to do, after next week. Give now occasionally some comments, but I am far from fit, I've got bronchitis. Thanks for the kind words, that I'm sick. Regards, Irma
Dziękuję za komentarze. Kasię poznałam wiele lat temu, miałam przyjemność podziwiać jej piękny ogród. Jakiś czas temu spotykałyśmy się na targach roślin, zwiedzałyśmy także razem inne ogrody. Ciągle nie mogę uwierzyć, że już Jej nie ma wśród nas. Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Dlaczego odchodzą tacy wyjątkowi ludzie ? :-(
OdpowiedzUsuńŻałoby w ciszy składam pokłon Kasi...
OdpowiedzUsuń"Niech staną zegary, zamilkną telefony.
Dajcie psu kość, niech nie szczeka, niech śpi najedzony.
Niech milczą fortepiany i w miękkiej werbli ciszy wynieście trumnę.
Niech przyjdą żałobnicy.
Niech głośno łkając samolot pod chmury się wzbije i kreśli na niebie napis "On nie żyje".
Włóżcie czarne wstążki na białe szyje gołębi ulicznych.
Policjanci na skrzyżowaniach niech noszą czarne rękawiczki.
W nim miałem moją północ, południe, mój zachód i wschód,
niedzielny odpoczynek i codzienny trud,
jasność dnia i mrok nocy,
moje słowa i śpiew.
Miłość myślałem będzie trwała wiecznie, myliłem się.
Nie potrzeba już gwiazd, zgaście wszystkie do końca
Zdejmijcie z nieba księżyc i rozmontujcie słońce.
Wylejcie z morza wodę, odbierzcie drzewom cień.
Teraz już nigdy na nic nie przydadzą się."
(Wystan Hugh Auden)
Też dzisiaj przeczytałam - nie do uwierzenia...
OdpowiedzUsuńDokładnie ... nie do uwierzenia ...
OdpowiedzUsuńTu bliscy są nam ludzie, których nigdy nie widzieliśmy. Niektórzy odchodzą...
OdpowiedzUsuńteż nie mogłąm uwierzyć mimo, że była wirtualną koleżanką :(
OdpowiedzUsuńDziwne jest to nasze życie. Niedawno odwiedziła mnie na moim blogu.
OdpowiedzUsuńDla mnie to był szok. Życie jest piekne, ale i okrutne. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńI'm sorry for the loss of your blog friend.
OdpowiedzUsuńI hope again what to do, after next week.
Give now occasionally some comments, but I am far from fit, I've got bronchitis.
Thanks for the kind words, that I'm sick.
Regards, Irma
Strasznie mi przykro, nie mogę uwierzyć :(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję za komentarze.
OdpowiedzUsuńKasię poznałam wiele lat temu, miałam przyjemność podziwiać jej piękny ogród. Jakiś czas temu spotykałyśmy się na targach roślin, zwiedzałyśmy także razem inne ogrody.
Ciągle nie mogę uwierzyć, że już Jej nie ma wśród nas.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Czytałem tylko Talibra i życzę dużo siły z utratą drogiego przyjaciela blogu. Poświęć trochę czasu na żałobę.
OdpowiedzUsuńMiłość, Helma
Dziękuję Helmo.
UsuńPozdrawiam serdecznie.