piątek, 6 maja 2011

Pigwowiec napotkany po drodze...

 Nie mam pigwowca, nalewki robię z darowanych owoców :)  Ten w cudzym ogrodzie miał przepiękne, duże, makowo czerwone kwiaty, takiego bym mogła posadzić u siebie.


8 komentarzy:

  1. Obok mojego domu rośnie taki egzemplarz, niewiem ile ma lat, ale ponad 40 napewno (jak nie więcej ...)Jest wieeelki ! Jak zakwita to dosłownie tonie w tych czerwonych kwiatach - cudo !

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie musi wyglądać, ten nie był taki okazały, ale one ładne są.

    OdpowiedzUsuń
  3. u mnie pigwowiec własnie makowy też kwitnie, natomiast pomarańczowy spóźnia się.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. mój już kończy kwitnienie albo przemarzł nie wiem tak do końca.

    Najbardziej mi żal mojego czerwonego klonu palmowego - wygląda fatalnie, jaby usychał, czy jest szansa że się pozbiera?

    OdpowiedzUsuń
  5. Iva, jak oba kwitną to pewnie fajny zestaw kolorów jest.
    Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Aga, może nie przemarzł i doczekasz owoców. A z klonem nie wiem, małe szanse, ale może się pozbiera.
    Miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Nydelige blomster Talibra.

    Have en dejlig dag :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Madam Bæk, dziękuję, wzajemnie miłego dnia :)

    OdpowiedzUsuń

Witam, dziękuję za pozostawiony komentarz i zapraszam ponownie :)