Wklepałam wczoraj w Google słowa kolory moich pasji. Pojawił się oczywiście mój blog i trochę innych odnośników.
Między innymi do serwisu Stylowi.pl gdzie zostało umieszczonych trochę moich zdjęć. Przynajmniej panie wykorzystujące je do swoich inspiracji podały źródło ale na blogu mam zastrzeżenie o prawach autorskich i wypadało zapytać o zgodę. Sama ostatnio złamałam swoje zasady i ściągnęłam na bloga zdjęcie nagrobka z Wisconsin ( bez pytania autorki ) ale wisiało mi to kamieniem i usunęłam zdjęcie.
Mój blog pojawił się także na stronie Blogovin , nie jestem tam zarejestrowana, skąd się tam wziął? Blogger przenosi? I widzę, że mam tam nawet obserwatorów.
I jeszcze jedna perełka, Economic-times-kolory moich pasji - ktoś mi kradnie bloga czy to kolejny wynalazek Bloggera? Zmieniona szata graficzna a pod postami widnieje nazwisko autora Davidson Germaine, nie mam pojęcia gdzie to w ogóle wisi.
Sprawdzaliście gdzie i jak pojawiają się Wasze blogi?
I żeby nie było tak pesymistycznie wczorajsze niebo, jeszcze błękitne ale już z chmurami, dzisiaj pada deszcz.
Zaniepokoiłaś mnie tym wpisem. Sprawdzę swój blog bo ostatnio dziwne rzeczy dzieją się na moim. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńNa moim blogu nic się nie dzieje -odpukać :) ale zdziwiona jestem, że się pokazuje nie tylko na Bloggerze.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Ja na umieszczam na zdjęciach żadnego napisu a widzę, że trzeba..
OdpowiedzUsuńMażenko trochę ten napis przestrzega przed wykorzystywaniem zdjęć, teraz i tak jest lepiej, już dawno nie spotkałam swojego zdjęcia przy ofertach roślin ale rzadko do nich zaglądam :)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Dziękuję za ostrzeżenie, sprawdzę swojego bloga......
OdpowiedzUsuńElu może nie ostrzeżenie ale jestem zaskoczona tym co zobaczyłam.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Nie dziwię się, że jesteś zaskoczona. Chyba każdy by był, widząc swoje teksty gdzie indziej. Zajrzałam na wszystkie strony, które podałaś. Niepokojące to wszystko...
OdpowiedzUsuńAna myślałam, że są tylko tu, na Bloggerze i wszystkie wyszukiwarki prowadzą tu.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Swój blog na bloglovin widziałam już dawno. Zaniepokojona nieco Twoim wpisem, poszperałam. O tym co to jest można poczytać np. tutaj: http://muszkieter.in/2013/09/bloglovin-kocha-wszystkie-blogi/
OdpowiedzUsuńA na kradzież zdjęć w internecie chyba nie ma rady? Podpisy też można usunąć... Pozostaje być dobrej myśli. Pozdrawiam :)
A ja na Blogovin trafiłam dopiero wczoraj :) Pewnie, że można usunąć podpisy i traktować je jak swoje ale to już by była ewidentna kradzież.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Nie mam nic przeciwko wykorzystywaniu moich zdjęć pod warunkiem podania autora (czyli mnie), ewentualnie strony z której są wzięte i linka do tej strony. Samego autora naprawdę ciężko odnaleźć, o czym sama się przekonałam umieszczając zdjęcie z jednego z portali ogrodowych (ze źródłem oczywiście i jasną info, że to nie moje zdjęcie) i odezwała się dziewczyna, że co prawda fotka jest na portalu, ale do niego nie należy, bo ona jest autorka (nie znalazłam takiej informacji...). Zrobiłam wszystko co mogłam, a jednak i tak za mało:) O zgodę pytam tylko w przypadku wykorzystywania zdjęć w pracach naukowych. Wtedy podaję oczywiście również autora. Rozumiem jednak, że nie wszystkim może to odpowiadać. Z drugiej jednak strony z prawami autorskimi czy prawem do wizerunku przesadza się czasami mocno: w szkole mojego dziecka trzeba podpisać zgodę m. in. na umieszczenie zdjęcia dziecka na stronie internetowej (np. jak sa zawody, konkursy, rozpoczęcie roku...). Jak się rodzic nie zgodzi, to główka jego dziecka jest "zamalowywana"... Na wieszanie podpisanych prac na szkolnej wystawie też trzeba mieć pisemną zgodę rodzica. Inaczej rysunki latorośli nie uświadczymy w gablocie....
OdpowiedzUsuńOndrasza zgadzam się z Tobą, że trudno szukać autora zdjęć po całym internecie. Ale akurat tu nie było problemu z ustaleniem właściciela zdjęcia, można było zapytać.
UsuńZ tym umieszczaniem zdjęć dzieci i nie tylko mam różne odczucia, jednym to może nie przeszkadzać innym tak. Ale biorąc gdzieś udział w jakiejś publicznej imprezie trzeba się liczyć z tym, że nasza buźka może pojawić się w sieci. A szkoła może woli dmuchać na zimne i pewnie nieraz przegina.
Pozdrawiam serdecznie.
Byłam zaskoczona i jednocześnie zaniepokojona Twoim postem.
OdpowiedzUsuńJa też sprawdziłam swojego bloga. W trzech miejscach widziałam tylko zdjęcia z moim nickiem i aktywną nazwą bloga...
Jestem zbyt leniwa by podpisywać wszystkie zdjęcia. Ich rozdzielczość jest dosyć duża i zawsze można je obciąć. Umieszczanie podpisu w połowie zdjęcia jakoś mi nie pasuje. Widziałam na wielu blogach...
Pozdrawiam serdecznie:)
Widziałam Twoje zdjęcia w tym samym serwisie. Też widzę nieraz podpisywane tak zdjęcia, tracą na uroku. Ciekawe czym nas jeszcze internet zaskoczy.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Po przeczytaniu Twojego posta czym prędzej wrzuciłam w wyszukiwarkę mój tytuł bloga.Okazuje się, że również jestem w Blogovin, chociaż się nie rejestrowałam:) Ale znalazłam też ciekawostkę w języku rosyjskim, dokładny opis mojego bloga, ile kilobajtów zajmuje strona, dokładnie ile każde zdjęcie tych kilobajtów ma, Unicody itp. itd!!! Niestety jesteśmy publiczne:) Niestety internet ma to do siebie :( Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPo rosyjsku swojego bloga nie znalazłam, po angielsku jakieś dziwne ułamki i wyliczenia :)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Wolę nie sprawdzać, bo i poco . Nie chcę myśleć, że ktoś może w jakiś sposób wykorzystać mojego bloga. Zdjęć i tak nie będę podpisywać, bo mi się to specjalnie nie podoba. Jak nad tym wszystkim zacznę się zastanawiać i bać, to mi się odechce prowadzić bloga :(. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńChyba Gigo masz rację, może lepiej nie sprawdzać. W końcu pewnie i tak jedne serwisy wchłoną drugie i internet będzie jedną wielką wioską :)
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Koszmar jakiś. ja kiedyś znalazłam swoje zdjęcie na blogu fotograficznym i nie było żadnego odnośnika ,że to moje.Napisałam komentarz a właściciel bloga odpisał mi ,że po prostu ma manię zbierania ładnych zdjęć. Powinnam się ucieszyć ale jakoś tak dziwnie się czułam i napisałam mu ,że ta mania nazywa się kleptomania.
OdpowiedzUsuńMaszko zdarza się niestety chociaż ostatnio jakby mniej. Coraz więcej osób przynajmniej podaje źródło a nie udaje, że to ich praca.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Zajrzałam dzisiaj w te podane wyżej linki i niespodzianka.
OdpowiedzUsuńNie ma już kopii mojego bloga z adresem economic-times, o którym pisałam wyżej. Pojawił się komunikat "Niestety, blog pod adresem economic-times-kolory-moich-pasji.blogspot.com został usunięty. Ten adres jest niedostępny dla nowych blogów." Na szczęście.
Pozdrawiam serdecznie.